Ta gra sprawi, że w naszym życiu zaiskrzy. Nie możemy tylko zawahać się przed odkryciem tego, co sprawia nam nieświadomy ból.
Deborah pamięta z dzieciństwa takie zdarzenie: ma 7 lat i budzi się w nocy z płaczem – „Gdzie jest moja karta, gdzie jest moja karta?” – woła przerażona, a ojciec cały czas próbuje ją uspokoić.
– Być może myślałam wtedy o karcie z popularnej gry Uno, w jaką grały wszystkie belgijskie dzieci – uśmiecha się – Ale bliższe prawdy wydaje mi się wytłumaczenie, że wspomniana karta to mój los i droga jaką miałam podążyć.
Zdaje się, że Deborah wybrała właściwie. Jako terapeutka, od lat pomaga ludziom w odkrywaniu tajemnic ich podświadomości. Dzięki znajomości Totalnej Biologii, którą zgłębiała z jednym z jej propagatorów – francuskim lekarzem medycyny, Gerardem Athiasem, autorem książek z tej tematyki – karty które obydwoje stworzyli, zawierają pełnię wiedzy o człowieku. Jest w nich zarówno jego mistyczna, jak i biologiczna część.
– Karty nazwaliśmy grą terapeutyczną – tłumaczy Debora – Ich właściwa interpretacja pozwala lepiej zrozumieć siebie, a także wszystko to, co nam się w życiu przydarza.
Autorzy gry chcieli stworzyć narzędzie do pracy z podświadomością, pomocne osobom, które nie znają Tarota i jego symboli. Dlatego te ostatnie przełożyli na słowa. Stwierdzenia i pytania umieszczona na kartach są jak klucze, które otwierają tajemne drzwi naszego sekretnego wnętrza.
-Tworząc grę, korzystaliśmy z Tarota Marsylskiego, a także, powiązanego z nim, alfabetu hebrajskiego. Są w nim 22 litery. Każda z nich jest symbolem i każda kryje w sobie co najmniej jedno pytanie – Debora, jako Żydówka, od dzieciństwa mówi zarówno po francusku, jak i hebrajsku. Odkąd skończyła 40, zaczęła poważnie zgłębiać Kabałę – Każda zawiera przekaz. I nawet jeśli w tym momencie go nie rozumiemy, wiedza przychodzi do nas z czasem.
22 Iskry Życia
22 ISKRY ŻYCIA - Déborah Waknine webinarium: 4-6 października | godz. 13.00 - 19.30 | on-line warsztat praktyczny: 17 października | godz. 13.00 - 19.30 | on-line Webinaria w …
Zain – Liczba VII – Niedziela dniem powrotu do siebie
Na treningu terapeutyczno – rozwojowym, prowadzonym przez Deborę, zgromadziło się kilkanaście kobiet i jeden mężczyzna. Każdy przyszedł tu w sobie tylko znanej sprawie. Podświadomość się nie myli – wylosowanie pierwszej karty z hebrajską literą, prowadzi przez dalszą terapię w taki sposób, jakiego w tej chwili najbardziej potrzebujemy.
Marta, blondynka z charakterystycznym pieprzykiem nad górną wargą przypomina trochę Cindy Crawford. Zgłasza się od razu. Tasuje talię i wyciąga kartę z numerem siedem, o nazwie Zain. W tradycji żydowskiej, liczba 7 to dzień odpoczynku, modlitwy, powrotu do siebie. W chrześcijańskiej podobnie. Jakie zatem znaczenie może mieć dla Marty niedziela?
-Pytanie, jakie zadaje litera, to; „Gdzie są moje zmagania, w których użyłam siły” oraz „I do czego to mnie prowadzi” – wyjaśnia Debora a Marta zdaje się cofać do wnętrza – Pytanie dotyczy przemocy – precyzuje terapeutka – Gdzie ona jest w twoim życiu?
Marta najpierw długo milczy. W końcu się przełamuje.
-To zmuszanie się do robienia rzeczy, których wcale nie chciałam robić. – mówi – Ale robiłam.
– A co jest dla ciebie największym symbolem przemocy? – drąży prowadząca i spokojnie czeka na odpowiedź.
I wtedy wylewa się opowieść o ojcu, który na co dzień Marty nie zauważał. Nie było go w domu, bo wciąż pracował. Ale za to był w niedzielę. Wtedy miał czas, żeby ją wychowywać. Ponieważ był porywczy i łatwo wpadał w furię, wyładowywał się na córce. Matka jej nie broniła.
– Kiedy wyprowadziłam się z domu, niedziele były dla mnie dniem smutku i samotności, nie znosiłam ich.
Przeszłość tworzy w podświadomości engram – ślad pamięciowy, na bazie którego później powielamy podobne doświadczenia.
Debora tłumaczy, że niezależnie od tego, co działo się między nią a ojcem, największa forma przemocy dotykała ją ze strony matki. Cisza i milczenie są bardziej bolesne, niż razy, które spadają na ciało. Te ciosy – jedyna forma uwagi, jaką otrzymywała Marta – były dla niej lepsze niż obojętność. Pierwszy mężczyzna zwracał na nią uwagę w taki właśnie sposób. To tworzy w podświadomości engram – ślad pamięciowy, na bazie którego później powielamy podobne doświadczenia. A zatem dla niej, miłość wiąże się z koniecznością cierpienia. Wtedy czuje, że żyje. W ciszy, obojętności, niezauważeniu – nie żyje.
Jesteśmy chodzącą historią
-To tylko program – Debora patrzy Marcie w oczy – Historia twojego dzieciństwa. W środku jednak chcesz czegoś innego, zasługujesz na czułość i szacunek. I jesteś gotowa przyjąć mężczyznę, który będzie cię kochał bez przemocy, która nie jest ci do niczego potrzebna.
Marcie szklą się oczy. Po policzkach płyną łzy. Mocno się obejmują.
– Jeśli chcesz wierzyć w tę pierwszą wersję to może jeszcze tylko przez godzinę – żartuje terapeutka – A potem już nie. Wystarczy.
Na twarzy Marty ulga. Głęboko oddycha. Uśmiecha się.
– Wszyscy nosimy w sobie takie historie – wyjaśnia Debora – To tylko fałszywe interpretacje rzeczywistości. Iluzje. Żeby z nich wyjść, trzeba skontaktować się z tą pewnością i miłością, jaką w sobie nosimy. Tylko realna chwila jest ważna.
Marta losuje jeszcze następne karty. Są w kolorach czerwonym, zielonym, pomarańczowym i niebieskim. Pierwsze oznaczają konflikt, z jakim się borykamy. Zielone mówią o rodzinnym wspomnieniu, które wciąż w naszym życiu tworzy blokadę. Na przykład: „Kto popełnił przewinienie, za które nie został osądzony? Wciąż wymierzasz sobie za nie karę”. Pomarańczowe pomagają zrozumieć, co nas powstrzymuje przed uwolnieniem się od blokady, a niebieskie pokazują nasz atut i podsuwają rozwiązanie, choćby takie: „Pozwalam sobie przyjmować wsparcie i pocieszenie od innych ludzi”.
Do Marty trafia niebieska karta o numerze XX. Hebrajska litera Resz, w Tarocie odpowiada symbolowi: Sąd Ostateczny. W tym przypadku to rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Wystarczy na nią spojrzeć, żeby zobaczyć, że tak jest w istocie.
Szin – Liczba XXI – Świat
Teraz na miejscu Marty siada Jola. Losuje kartę Świat, numer XXI. Po hebrajsku – Szin – Ogień. Karta pyta o wewnętrzną radość. Oraz o ograniczenia i limity. Podczas opowieści o jej życiu wszystko się zgadza: Jola ma w sobie wiele smutku. Powodem jest między innymi fakt, że nie udało się jej zostać matką, a także lęk o ojca, którego bardzo kocha. Bardziej niż matkę – mówi otwarcie.
– To wygląda tak, jakbyś została zablokowana w roli córki – diagnozuje Deborah po kilkunastu minutach rozmowy – I od dzieciństwa nosisz przekonanie, że to nie kobieta może być kochana przez ojca, tylko dziecko, córeczka.
Joli rozszerzają się ze zdumienia oczy. Nareszcie coś zaczyna się układać. Nareszcie zaczyna coś pojmować.
Teraz Dorota. Siedzi na przeciwko mnie, więc widzę, jak uważnie notuje każde słowa terapeutki.
Role do zagrania
Losuje kartę: to znów XX, Resz. Ale tym razem w innym znaczeniu.
-Litera pyta o to, co jeszcze pozostało do przebaczenia – Debora patrzy jej w oczy.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi Dorocie do głowy, to zdrada przez męża. Z trudem się z tego zwierza. Chce przebaczyć, bo to ją męczy. Ale to niełatwe.
- Jedyną osobą, dla której tak naprawdę możemy przebaczyć to my sami – mówi spokojnie Deborah i za chwilę pyta, co ta zdrada w niej obudziła.
- Zaczęłam widzieć siebie i mówić, co jest dla mnie ważne.
Jedyną osobą, dla której tak naprawdę możemy przebaczyć to my sami.
Terapeutka proponuje, żeby Dorota zobaczyła całe zdarzenie od innej strony. Tak, jakby i ona, i mąż, i cała reszta – odgrywali tylko określone role, tym samym ucząc siebie nawzajem.
-To zdarzenie jest w jakiś sposób nieważne – Debora bierze dłonie Doroty w swoje – To znak życia. Tak, jakby ono chciało ci o czymś przypomnieć. Bo litera Resz mówi też o tym, czego się sobie w życiu odmówiło. To nie jest wina męża. To nie jest niczyja wina. To wciąż jest związane z dzieciństwem i pamięcią. Czy odczucie poniżenia coś ci mówi?
Dorota potakuje milcząco.
-Być może masz wewnętrzną potrzebę poniżania siebie, czynienia sobie źle. To ono sprawiło, że zapomniałaś o sobie – milknie na chwilę – A teraz usiądź prosto i weź kilka głębokich oddechów – Deborah pomaga Dorocie wejść w stan skupienia – I pomyśl o sytuacji zdrady. Czy to na pewno aż takie ważne? Trzeba wybrać, to, co istotne. Możesz to zrobić!
Dorota bladość przykrywa w końcu rumieńcami. Tyle emocji! Wszyscy są poruszeni, trochę zmęczeni. Czas na kąpiel w gongach i misach. Potem medytacja. A później, na krześle obok Deborah usiądzie kolejna osoba.
– Nic nie trzeba robić – zapewnia terapeutka – Wszystko już jest w nas. Trzeba to tylko poczuć. Każdy jest pełen miłości.
Sonia Ross
Gra terapeutyczna 22 Iskry Życia pomaga coachom, terapeutom, a także każdemu, kto ćwiczy intuicję i nie ustaje w poszukiwaniu samego siebie. Przetłumaczono ją na kilka języków, między innymi włoski, hiszpański i rosyjski. Można z nimi pracować na kilka sposobów. Albo wybierać po kolei, według zapisanych w instrukcji kolorów, można także wylosować na chybił trafił tylko dwie karty, czerwoną i niebieską. Możemy także zdecydować się na wszystkie, ale według numeru, który wylosowaliśmy jako pierwszy.
22 Iskry Życia
22 ISKRY ŻYCIA - Déborah Waknine webinarium: 4-6 października | godz. 13.00 - 19.30 | on-line warsztat praktyczny: 17 października | godz. 13.00 - 19.30 | on-line Webinaria w …