19 czerwca 2019, Poznań
prowadzi: dr Ev Hazin
godzina: 19:00 – 21:00
miejsce: ul.Bukowska 12 sala 108 – WTC
Zastanówcie się, kiedy po raz ostatni spotkaliście się ze zdrową pod każdym względem osobą, żyjącą w idealnej równowadze ze swoimi nawykami żywieniowymi, która wyglądała na pogodną, inteligentną i piękną? „W kinie” – mówisz bez zastanowienia. I będziesz mieć rację. W rzeczywistości, zaczynając od siebie i rozglądając się, znajdziesz delikatną grę w balans sił pod hasłem „kto-kogo” między jedzeniem a nami. Z westchnieniem rezygnacji, nadszedł czas, aby uczciwie przyznać, że w tych manewrach, bez względu na to, jak bardzo się starasz, jesteśmy pokonani. Oczywiście chodzimy na siłownię, stosujemy diety (cóż, jeśli nie stosujemy, to znamy się na nich doskonale), mierzymy się w kilogramach i centymetrach, rozdzielamy pozostałych na „naszych” i „nie naszych”, zgodnie z tym, jak budują swój związek z posiłkiem. Jedzenie wygrywa. Ma władzę nad nami. My sami daliśmy mu moc. Temat, jak widać, jest obszerny. Postarajmy się zrozumieć – nie skokowo, ale stopniowo, w małych porcjach, kilka razy dziennie.
Przyznajcie się , co tak naprawdę was interesuje, kiedy czytacie te wersy? Nowy sposób, aby „w końcu pozbyć się znienawidzonych dodatkowych boczków i brzucha?” lub połechtać swoje zranione ego dzięki przekonaniu, że nawet w tej formie masz prawo kochać i doceniać siebie? A może napędza was chęć dostosowania czegoś w swojej prywatnej wojnie z czymś, co nie ma prawa istnieć w twoim ciele?
Chodzi o poznanie siebie poprzez jedzenie. Ludzie chcą zmienić swoją dietę – ale zanim coś zmienimy w swoim życiu, musimy przestudiować, co się z nami dzieje. To dzięki pożywieniu można poznać siebie. Należę do terapeutów, którzy nie wierzą, że coś należy zmienić natychmiast. Zamiast pytania „Co z tym zrobić?” wolę zadać pytanie „Jak to się stało, że jem tak, jak jem?”. Na tym polega psychologia żywności: w procesie myślenia o jedzeniu, wyborze, gotowaniu, przeżuwaniu, odmowie jedzenia, przetwarzaniu, recyklingu …
Dlaczego jestem zainteresowana tym tematem? Moja osobista historia jest dość banalna. W młodym wieku zostałam wysłana do szkoły choreograficznej, w której nauczyciele nie czytali ani Makarenko, ani Suchomlinskiego. W trakcie swoich działań pielęgnowali swoje talenty pedagogiczne i na pewno nie byli rozeznani w kwestiach wpływu ich wypowiedzi na niedojrzałe umysły. Tam zdałam sobie sprawę z tego, że coś jest ze mną nie tak i skoncentrowałem tę wiedzę na polu relacji z ciałem. Po zdiagnozowaniu zaburzeń odżywiania przez długi czas szukałam sposobów radzenia sobie z ranami mojego dzieciństwa. W ten sposób powstawała terapia mojego życia. Teraz w swojej pracy kieruję się zasadą poznawania siebie poprzez poznawanie wzajemnych relacji z pożywieniem.
Nie jest tajemnicą, że są ludzie, którzy jedzą śmieciowe pożywienie i pozostają zdrowi. I są tacy, którzy jedzą „oczyszczoną pranę” i chorują oraz przedwcześnie umierają. Oczywiście, chcę znaleźć jedyną prawdziwą receptę! Niestety, niemożliwe jest osiągnięcie tego jedynie poprzez zmianę systemu żywnościowego, ponieważ „temat jedzenia” to zbiór wszystkiego, co istnieje w naszym życiu.
Często zdarza się, że żywność wypiera wszystkie inne obszary. Na przykład coś takiego: starałam się budować bliskie relacje, nie udało mi się, zostałam odrzucona – a teraz jestem na diecie lub zajadam swój wstyd. Zamiast odprawić mojego paskudnego szefa, idę pić herbatę ze słodyczami. Nie ma seksu z żoną? Ok, pojem sobie przed telewizorem. Jestem pomijany? W takim razie pilnie muszę schudnąć i poćwiczyć … No i dieta! Od poniedziałku! Kupuję roczny abonament na siłownię. Niech sobie poleży dla spokoju sumienia…
Tak naprawdę żyją pod ciężarem jedzenia. Pożywienie strukturyzuje nasze życie, nasz czas jak żaden inny temat. Jeśli usunie się z naszej codzienności temat jedzenia i picia, ogólnie, wszystko, co z nimi związane – kupowanie, gotowanie, spożywanie i picie, mycie naczyń, usunie się to wszystko, co związane z trawieniem i przemianą materii, powstanie ogromna wyrwa w czasie, z którą ludzie nie wiedzą, co zrobić! Jest to dobrze znane osobom, które przeszły długie głodówki.
Poza tym, że jedzenie organizuje nam czas, miesza się również do relacji. Każde zgromadzenie ludzi z jakiegokolwiek powodu jest zawsze związane z jedzeniem. Staje się pośrednikiem, a w przypadku jego braku, mogą wypłynąć na powierzchnię inne tematy, do których ludzie czasami mogą po prostu nie być przygotowani. Żywność zastępuje intymność, służy jako bufor w sytuacjach, w których pojawia się niezręczność, gdy ludzie nie wiedzą, co powiedzieć. We wszystkich tych przypadkach jedzą – razem lub obok, lub sami …
Jedzenie – to tylko jedzenie i nic więcej. W rzeczywistości nie może zastąpić żadnych innych obszarów życia. Chociaż czasami trzeba dosłownie „nażreć się”, żeby to zrozumieć. Na przykład – słynny przypadek terapeutyczny. Mama dziewczynki przyszła do terapeuty, martwiąc się, że po rozwodzie dziecko zaczęło nieprzyzwoicie zajadać swoje zmartwienia. „Naprawdę chcę, żeby moja córka mniej jadła, ale jak tylko zaczynam na to nalegać, tracę z nią kontakt” – skarżyła się kobieta. W rozmowie okazało się, że dziewczyna jest najmocniej związana z czekoladowymi drażetkami o wielobarwnych szkliwach: ukrywa opakowania pod tymi poduszkami i zjada je potajemnie. Wtedy terapeutka poradziła, aby dosłownie wypełnić całą poszewkę tymi drażetkami. Po prostu położyć torbę obok poduszki, a kiedy ich ubywa, dosypywać ich tyle, aby była napełniona całkowicie. Najpierw dziewczynka jadła pełnymi garściami, potem coraz mniej, a potem okazało się, że nie ma już potrzeby dosypywania drażetek. Stało się to po tym, jak dziewczynka, najpierw poprawiwszy się, nagle zaczęła zrzucać wagę, prosząc mamę o zdrowszy posiłek.
Jego Wysokość Kontrola!
Jestem pod wrażeniem tego podejścia, kiedy zamiast zastanawiać się, co jeść, kiedy jeść i ile jeść, wystarczy zatrzymać się i zadać sobie pytanie: „Co się właściwie dzieje?” Tam, gdzie pojawiają się słowa „harmonogram”, „dieta”, „utrata masy ciała”, „przyrost masy ciała” – za tym wszystkim kryje się taki psychologiczny temat, jakim jest KONTROLA. A tam, gdzie panuje kontrola, dochodzi do niewłaściwej interwencji, a co za tym idzie – stresu.
W dzieciństwie każdy z nas musi przeżyć okres niekontrolowanej radości życia, jako konieczny etap rozwoju. Jeśli nie przeszliśmy przez to, najprawdopodobniej zakotwiczymy się na tym i zapamiętamy na całe nasze życie, by w późniejszych okresach zrekompensować ten niedobór. Ludzie, którzy nie przeszli tego etapu przyjemności, przede wszystkim wybierają temat jedzenia. Nie seks, nie sen – po prostu jedzenie! Jest to najbardziej niezawodne narzędzie do natychmiastowego zaspokojenia.
Gdybyśmy w okresie zdobywania doświadczenia niekontrolowanej radości życia byli besztani za przyjemność, gdyby dorośli zakłócali i kontrolowali ten proces, to zawsze będzie z tym związany wstyd. A jeśli proces karmienia wiąże się z utrzymującym się wstydem i poczuciem winy, wówczas nieuchronnie przekształcamy się w niekontrolujących procesu zjadaczy. „Powiększamy” nasz własny nadmiar ciała, tym samym pogłębiając nasze problemy. Jest to świetny sposób na przekształcenie się w obiekt nacisku kulturowego, który potępia obfitość kształtów. Co się okazuje? Wstydzić się wstydu, wstydzić się wstydu… Pojawia się retraumatyzacja – grubi ludzie zaczynają jeść w tajemnicy, a jakiekolwiek potępienie osoby za nadwagę tylko pogarsza jego sytuację i samopoczucie.
Jedyne, co możemy zrobić, to skierować wahadło w kierunku przeciwnym i pozwolić sobie na pełną przyjemność jedzenia do woli, sprawdzając przy tym gdzie jest nasza druga krawędź. Na moim szkoleniu daję uczestnikom następujące zadanie: kompulsywni dietetycy z pewnością policzą uzyskaną i zrzuconą wagę, więc proszę ich, aby obliczyli, ile kilogramów przybyło im podczas ich osobistych diet. Pokazują się niesamowite cyfry, od których ludziom włosy stają na głowie: średnio 45 kilogramów, a jedna kobieta naliczyła nawet 120 kg!
Każda dieta jest próbą kontrolowania w czystej postaci. Można rzec: nie kontroluję żadnej innej sfery mojego życia, a tę mogę i będę kontrolować! A więc jeśli teraz zjem sałatkę, oznacza to, że kontroluję sytuację, to znaczy, że wszystko w porządku. Dieta daje złudzenie, że człowiek ma wszystko pod kontrolą. Kiedy przestajemy psychicznie zależeć od jedzenia, nasze ciało również przestaje polegać na jedzeniu. Sama myśl, że to ja, a nie ktoś z zewnątrz, jest władcą mojego ciała, daje nam możliwość życia bez poczucia winy i wstydu. Oznacza to, że jemy nie dlatego, że próbujemy wyrwać naszą przyjemność, bo coś jest zabronione lub nam wolno, ale dlatego, że teraz powinniśmy jeść dokładnie to, czego potrzebujemy.
Każdy, kto przynajmniej częściowo rozumie, jak działa nasz organizm, jakie procesy w nim zachodzą, co i jak jest wchłaniane, a co nie jest, czym jest ta lub inna żywność, którą spożywamy, pozwala na o wiele bardziej świadome podejście do odżywiania. Ta świadomość – a dokładniej jej brak – jest kamieniem węgielnym wszystkich problemów z żywnością.
Głównym zadaniem takiego „podejścia do jedzenia” jest zagłębianie się w martwe punkty relacji z żywnością, uwalnianie sił, które tracimy na regulowanie tego tematu, a które możemy przeznaczyć na to, aby w pełni zrealizować się we wszystkich sferach życia.
Pamiętamy motto? Jedzenie to po prostu jedzenie. A prawdziwe wyzwania czekają na nas na innej scenie.
cena normalna 20 zł